Obudziły mnie
rano ciepłe promienie słońca, które czule otulały mój policzek,
wpadając przez nie do końca zasłonięte okno. Spojrzałam na
zegarek, było zaledwie kilka minut po szóstej, a budzik miałam
nastawiony na 7, jednak byłam już wyspana. Przeciągnęłam się
ospale i poszłam do łazienki. Byłam w świetnym humorze, więc
postanowiłam się dzisiaj sobą zająć. Najpierw wypełniłam
wszystkie swoje obowiązki w stajni i ponownie wróciłam do domu.
Obrałam sobie na cel dobranie odpowiedniego stroju, chciałam dziś
wyglądać inaczej.
Tak dawno nie
chodziłam w sukience, że aż dziwnie się czułam. Spakowałam do
torby buty na płaskim obcasie, żebym mogła przebrać w pracy
szpilki, pomalowałam się i byłam już gotowa do wyjścia. Po
drodze dostałam sms'a od Nialla: hej piękna:* widzimy się dzisiaj?
Te słowa wywołały na mojej twarzy uśmiech, który dopisywał
mi od rana, to pewnie przez te piękne słońce-pomyślałam. Od razu
odpisałam: Jasne, kończę pracę o 17. Do zobaczenia :*
Kiedy tylko
przekroczyłam próg hotelu od razu zepsuł mi się humor, było tam
gorąco jak w piekle, w dodatku w powietrzu unosił się jakiś
przykry zapach, mówiąc konkretnie smród. Po minach personelu
widziałam, że im też jakoś nie jest do śmiechu, poszłam do
szatni i kiedy otworzyłam torebkę doznałam kolejnego szoku. Byłam
pewna, że spakowałam, te pieprzone buty! Ale jednak ich tu nie ma.
Przykucnęłam na chwilę pod ścianą opierając głowę o łokcie i
próbowałam zebrać myśli, ale szybko się podniosłam, bo
usłyszałam, jak na korytarzu pilnie poszukuje mnie szefowa, wyszłam
do niej
- Już
jestem, dopiero przyszłam- zwróciłam się do kobiety
- No
nareszcie, czy to jest Twój strój do pracy? - zrobiła zdziwioną
minę i spojrzała na moje buty
- No właśnie
mam mały problem, bo zupełnie przez przypadek zapomniałam butów
na zmianę. Czy mogłabym teraz szybko po nie pójść? Mieszkam
niedaleko...
- Zwariowałaś!?
Nie ma na to czasu, widzisz jaki jest ruch? I jeszcze ta cholerna
wentylacja się zepsuła, akurat dzisiaj!- pani Holt wymachiwała
rękami nieźle zdenerwowana
- no cóż,
trudno. W takim razie idę zająć się gośćmi
- A i Ronnie!
Będziesz musiała zostać dziś po godzinach- był to bardziej
rozkaz niż prośba, ale musiałam się zgodzić
- Tak,
oczywiście- powiedziałam, zaciskając zęby i poszłam roznosić
czyste ręczniki.
Spojrzałam
tylko na swoje nogi i z niedowierzaniem pokręciłam głową. Po
prostu świetnie, mam tu zostać Bóg wie do której godziny,
jeszcze do tego ten upał,a no i moje mega wygodne buty. Jeśli to
przeżyję, to będzie cud. Gdy zniknęłam z widoku mojej
przyłożonej wyciągnęłam telefon i napisałam do Nialla, że nie
dam rady się z nim dzisiaj spotkać. Nawet nie czekałam na
odpowiedź, bo już musiałam zrobić kolejne zadanie. Byłam tak
wściekła, że miłam ochotę stamtąd wybiec i uciec gdzieś przed
siebie. Ten dzień był chyba pokutą za moje wszystkie grzechy,
nastała w końcu 20 i moja łaskawa szefowa pozwoliła mi już
skończyć pracę. Byłam tak zmęczona, że myślałam, że tam
skonam. Nie czuję nóg, byle tylko do domu, ale i tak muszę zająć
się końmi. O nie! Następnym razem się na takie coś nie zgodzę,
może mnie nawet zwolnić. Wyszłam z hotelu, musiałam wyglądać
okropnie, cała spocona i wykończona, ktoś stał oparty tyłem o
bramę, z kolejnymi krokami dostrzegłam, że to Niall, podeszłam i
zatrzymałam się przy nim
- co Ty
robisz? -Zapytałam, bez entuzjazmu
- o hej
Ronnie! Czekam na Ciebie, pomyślałem, że odprowadzę Cię
chociaż do domu- chłopak uśmiechnął się na mój widok, a ja
od razu się zarumieniłam zdając sobie sprawę z mojego wyglądu,
ale nic już nie mogłam na to poradzić
- To miło z
Twojej strony, dziękuję- podeszłam i pocałowałam go w policzek
na przywitanie
- Wszystko
okej? Czemu jesteś przygnębiona?- Niall obdarzył mnie
współczującym spojrzeniem
- Nie, nic
nie jest okej. Jestem wykończona. Zapomniałam z domu butów na
zmianę, zepsuła się wentylacja, przez co jest tam jak w piecu i
w dodatku śmierdzi, a oprócz tego szefowa kazała mi zostać po
godzinach, nóg nawet nie czuję- odpowiedziałam spokojnie, a do
oczu napłynęły mi łzy. Ściągnęłam buty i usiadłam
opierając się o płot- tak jak mówiłam, całe życie pod górkę
- No ej! Weź
mi się tu nie załamuj, naprawdę mi przykro, że tyle się tu
dzisiaj wycierpiałaś. Wystarczyłby tylko jeden Twój telefon, a
zabrałbym Cię stąd, albo chociaż przyniósłbym Ci buty-
chłopak ukucnął przy mnie i powiedział to z czułością w
oczach
- naprawdę?
Zrobiłbyś to dla mnie?- na moje usta wstąpił przelotny uśmiech
- Oczywiście
skarbie- Niall wstał i wyciągnął do mnie rękę- no wstawaj
księżniczko, chyba nie chcesz tutaj zostać do rana hm?
- Nie, no
jasne, że nie, ale obawiam się, że nie dam rady dojść do domu-
wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem
- To wstań
chociaż- podniosłam się, a blondyn wziął mnie na ręce
- No co Ty?
Będziesz mnie cały czas niósł?
- Na to
wychodzi- Niall okręcił się dwa razy dookoła, przez co wtuliłam
się w niego mocniej, bo bałam się, że mogę upaść- to idziemy
zanieść moją panią do pałacu
- jesteś
przeuroczym wariatem- uśmiechnęłam się i nie czekając chwili
dłużej podniosłam głowę i dobiłam do jego ust, chłopak się
tego nie spodziewał, ale zatrzymał się i odwzajemnił pocałunek,
całowałam go delikatnie rozkoszując się tym, że pozwala mi
dominować, znowu poczułam w brzuchu stado motyli. Po krótkiej
chwili oderwałam od niego usta, choć wciąż było mi mało i
przywarłam głową do jego klatki- dobrze jest Cię mieć przy
sobie- szepnęłam mu do ucha i spadła na mnie kropla deszczu,
później kolejna i kolejna...
- Chyba
będzie ulewa- Niall zatrzymał się na chwilę i zdjął swoją
bluzę, po czym ją na mnie nałożył i znowu zapakował mnie na
swoje ręce
-Dziękuję, ale chyba już jest ulewa- chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale w
tym momencie niebo przeszył piorun, a ja pisnęłam na całe
miasteczko i jeszcze mocniej przywarłam do chłopaka.
- Już nie
daleko, nie bój się księżniczko. Przy mnie nic Ci nie grozi-
miałam ochotę go wyściskać, ma rację, przy nim czuję się
bezpieczna i nie boję się niczego
- Jestem
szczęściarą- powiedziałam niespodziewanie
- Myślałem,
że pechowcem – wyszczerzył zęby, co i u mnie wywołało
odruchowy uśmiech
-teraz
jestem szczęściarą, bo poznałam Ciebie- kolejny grzmot, ale
tylko się wzdrygnęłam- nie jest Ci ciężko? Może pójdę sama?
- A jesteś
w stanie? - nie czekając na odpowiedź dodał- no właśnie, więc
siedź grzecznie, jesteśmy już prawie na miejscu
Kiedy w
końcu dotarliśmy do domu trzęsłam się z zimna, byłam wściekła,
wyczerpana, a zarazem szczęśliwa. Ten chłopak manipuluje moimi
uczuciami i chyba nawet nie jest tego świadomy. Działa na mnie jak
narkotyk, przy nim zapominam o całym świecie, o wszystkich
problemach, doprowadza mnie do euforii i sprawia, że wciąż chcę
więcej. Jest moją prywatną heroiną. Osłodził mi ten dzień,
nie wiem jak mogę mu się za to wszystko odwdzięczyć. Gorzej
tylko, jeśli on chce być po prostu miły, a ja widzę coś czego
nie ma. Muszę zapanować nad emocjami, bo mogę się niepotrzebnie
rozczarować. Teraz będę czekać na jego ruch, nie mogę mu się
narzucać...
- Mówiłem,
że nic Ci się nie stanie? - staliśmy z Niallem w salonie
- Jak zawsze
miałeś rację, chodź poszukamy Ci jakiś suchych rzeczy do
ubrania, bo aż z Ciebie kapie- zmierzwiłam jego mokre włosy i
poszliśmy do mojej sypialni
- może Ty
się najpierw przebierz, bo cała się trzęsiesz
- Spokojnie-
wygrzebałam z szafy luźne dresy i szarą koszulkę, należące do
taty Lindy i podałam blondynowi- tam na końcu korytarza jest
łazienka, ja idę zająć się końmi
- Ty chyba
oszalałaś, co najwyżej to możesz pójść wziąć gorącą
kąpiel i przebrać się w suche ubrania, a końmi zajmę się ja-
przybrał poważną minę, widać że nic nie poradzą moje
negocjacje
- Ale
Niall...
- Nie
dyskutuj ze mną, i szoruj do łazienki- założył mi kosmyk
włosów za ucho i pocałował w czoło, po czym wyszedł z domu, a
ja poszłam się sobą zająć. Wzięłam długą i relaksującą
kąpiel, a nogi omal mi nie odpadły. Już nigdy więcej nie założę
szpilek, choćby nie wiem co. Dobrze, że Niallerek poszedł zająć
się tymi końmi, bo nie dałabym rady. Marzę już tylko, żeby
się położyć i obejrzeć jakiś film. Wyszłam z łazienki, ale
Nialla jeszcze nie było, trochę głupio, że odwala za mnie
robotę, ale przecież sam chciał. Poszłam do kuchni i
postanowiłam zrobić dla nas kolację, chociaż tak mu to
wynagrodzę. Doszłam do wniosku, że zrobię naleśniki, mam
pyszny dżem i syrop klonowy. Kiedy kończyłam smażyć wrócił
Niall i od razu poszedł do łazienki się umyć i przebrać, a ja
w tym czasie nakryłam do stołu i zrobiłam kakao.
- Nie
musiałaś tego robić, ja bym Ci pomógł, mogłaś lepiej
odpoczywać- powiedział chłopak siadając do stołu
- Daj
spokój, co Ty się dzisiaj tak ze mną cackasz, nie jestem
niepełnosprawna- uśmiechnęłam się do niego i zabraliśmy się
za jedzenie, byłam bardzo głodna
- no
przecież wiem, ale chcę Ci umilić dzień i wynagrodzić tego
pecha, co Cię prześladuje
- To Ci się
udało
- A poza
tym, chciałem, żebyś mi zrobiła naleśniki, to był jedyny
sposób, musiałem się podlizywać haha- chłopak już się
rozweselił
- A no
oczywiście, czego Ty nie zrobisz dla jedzenia haha
- ej, no ej.
Aż taki łakomy nie jestem- blondyn udał oburzonego, przez co
wybuchłam śmiechem
- przepraszam-
i w tym momencie poczułam, jak on mnie kopnął pod stołem
- Już w
porządku- pokazał mi swój cwaniacki uśmiech
- Kopnąłeś
mnie!
- Nie
prawda, niechcący zaczepiłem o Twoją nogę, a to zmienia postać
rzeczy
- Jesteś
bezczelny, lepiej jedzmy, a nie gadamy- resztę posiłku
dokończyliśmy już w ciszy
Zrobiłam
nam jeszcze gorącą herbatę z miodem i cytryną i poszliśmy do
salonu oglądać film. W telewizji leciała jakaś komedia, więc ją
pozostawiliśmy. Niall siedział oparty o kanapę, a ja leżałam
głową na jego kolanach, w międzyczasie chłopak głaskał mnie po
głowie i bawił się moimi włosami.
- jak nogi?
Dają radę?
- Nie
bardzo, cały czas bolą niemiłosiernie
- Daj- Niall
się wyprostował i wyciągnął rękę
- Co mam
dać?- podniosłam się z jego kolan
- No nogi,
zrobię Ci masaż i może przynieś jakiś zimny krem, bardziej
pomoże
- O jej,
jakie to kochane- wróciłam z balsamem do ciała i teraz usiadłam
tak, że na jego kolanach spoczywały moje stopy
- I jak
księżniczko?
- Idealnie
mój książę, jesteś najlepszy- dzięki temu masażowi
odprężyłam się totalnie
- To się
cieszę
- Nawet nie
wiesz jak ja się cieszę- zamrugałam do niego. Dopiero teraz
spojrzałam na okno i spostrzegłam, że burza dalej szaleje
- Chciałem
Ci dzisiaj zafundować romantyczny spacer, a wyszedł romantyczny
prysznic
- haha ale
mimo wszystko było uroczo
- Chociaż
tyle
- A a apsik!
- moje kichnięcie wywołało nasze uśmiechy
- na zdrówko
-Weź mi
lepiej szczęścia pożycz
- a, no tak,
na szczęście- usiadłam już prosto opierając głowę o jego
ramię
- dziękuje,
przyda się
- Która
jest godzina?
- Dochodzi
23, idziemy spać?
- No właśnie
myślałem, żeby się do domu zbierać
- nie ma
mowy, żebym Cię wypuściła w taką pogodę i o tak późnej
porze-pogroziłam mu palcem
- czy mi się
wydaje, czy te oczy nie przyjmą sprzeciwu?
- Nope!
Zostajesz ze mną na noc, czy tego chcesz, czy nie chłopcze
- Oh, dobrze
dziewczynko- przez chwilę żadne z nas nic nie mówiło
- To choć,
wymyślimy, gdzie by Cię tu położyć
- Wybieram
tą o to kanapę- Niall pogładził ręką mebel, co spowodowało
mój uśmiech
- jesteś
pewien? Chcesz tutaj sam spać na dole?
- Wiesz,
najlepiej byłoby mi w Twoim łóżku, ale niestety już zajęte.
Chyba, że masz ochotę się zamienić
- Przykro
mi, moje łóżko tylko dla V.I.P- ów kotku
- szkoda
Poszłam na
górę i przyniosłam mu pościel, porozmawialiśmy jeszcze chwilę
i położyliśmy się spać
- To
dobranoc Niall, śpij dobrze
- a buziak
w czółko na dobranoc?
- A no tak-
podeszłam i ucałowałam czubek jego głowy
- To teraz
dobrej nocy
Z początku
nie mogłam zasnąć, kręciłam się po całym łóżku, żeby
znaleźć wygodną pozycję, niestety, to nic nie dawało. Zakryłam
poduszką uszy, żeby nie słyszeć deszczu, który rozbija się o
szyby. Po jakimś czasie jednak zasnęłam.
***Sen****
Byłam z
Niallem nad jeziorem, wygłupialiśmy się i pływaliśmy.
Siedzieliśmy na brzegu i rozmawialiśmy, kiedy nagle z wody
wynurzył się Harry i zaczął wciągać mnie ze sobą do jeziora,
próbowałam się bronić, rozglądałam się dookoła, ale Niall
zniknął. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam wydobyć z siebie
ani słowa, a Harry głupio się cieszył i powtarzał w kółko”
jesteś moja, teraz i na zawsze, nigdy przede mną nie uciekniesz”.
**************************************************************************
Obudziłam
się cała spocona była jeszcze noc, próbowałam uspokoić oddech.
Jak zawsze podeszłam do okna, nikogo nie było. Zeszłam na dół
się napić. I tak zapowiada się nieprzespana noc. Nalałam wody do
szklanki i upiłam łyk, ręce nadal mi się trzęsły. Pomimo iż
wiem, że to tylko sen strasznie się boję, chciałam usiąść i
ochłonąć, kiedy nagle kichnęłam
- Dlaczego
nie śpisz? - w progu stał Niall, a ja podskoczyłam i staranowałam
krzesło, serce omal nie wyskoczyło mi z piersi
- Oh, Niall!-
podbiegłam i wtuliłam się w niego- on... on chciał mnie zabrać
- Jak zabrać?
kto? Chłopak mocno mnie objął i głaskał po plecach
- Harry, w
śnie- powiedziałam ciężko dysząc
- Spokojnie,
to tylko głupi koszmar. Nikt Ciebie nie zabierze, jesteś moja
- Boję się
Niall- spojrzałam mu w oczy
- Chcesz mi o
tym opowiedzieć?
- Myślę, że
tak. Usiądźmy- spoczęłam na jego kolanach i opowiedziałam o
swoim życiu, z najdrobniejszymi szczegółami. Jeszcze nigdy nikomu
tak nie ufałam, a czułam, że jemu mogę i mnie nie zawiedzie.
Powoli się uspokoiłam, lecz z każdy słowem leciały mi łzy,
sama nie wiem przez co, czy przez te wspomnienia, czy może przez
Nialla, że jest taki kochany
- Teraz już
jest dobrze, niczego nie musisz się obawiać. Jestem przy Tobie i
nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. Rozumiesz?- spojrzał mi w
oczy, a ja przytaknęłam
- Dziękuję,
za wszystko, co dla mnie robisz- Niall otarł mi łzy, a ja wtuliłam
się w jego tors.
- Nie ma
sprawy. Zaprowadzić Cię do sypialni? Musisz się wyspać
- Tak, połóż
się ze mną proszę
- Oczywiście
księżniczko
- Poszliśmy
na górę i położyliśmy się w moim łóżku. Położyłam głowę
na jego klatce piersiowej i zasnęliśmy objęci, trzymając się za
ręce. Resztę nocy przespałam spokojnie.
Hej skarby!<3 I oto jest ten nieszczęsny 6 rozdział:D w następnym tygodniu postaram się dodać następny, ale z góry przepraszam, bo też będzie nudny:c ale na szczęście właśnie naszły mnie plany na kolejny i w mojej głowie wygląda to dość ciekawie, więc zabieram się za pisanie! :P xoxo