sobota, 22 marca 2014

Rozdział VI

Obudziły mnie rano ciepłe promienie słońca, które czule otulały mój policzek, wpadając przez nie do końca zasłonięte okno. Spojrzałam na zegarek, było zaledwie kilka minut po szóstej, a budzik miałam nastawiony na 7, jednak byłam już wyspana. Przeciągnęłam się ospale i poszłam do łazienki. Byłam w świetnym humorze, więc postanowiłam się dzisiaj sobą zająć. Najpierw wypełniłam wszystkie swoje obowiązki w stajni i ponownie wróciłam do domu. Obrałam sobie na cel dobranie odpowiedniego stroju, chciałam dziś wyglądać inaczej.



Tak dawno nie chodziłam w sukience, że aż dziwnie się czułam. Spakowałam do torby buty na płaskim obcasie, żebym mogła przebrać w pracy szpilki, pomalowałam się i byłam już gotowa do wyjścia. Po drodze dostałam sms'a od Nialla: hej piękna:* widzimy się dzisiaj? Te słowa wywołały na mojej twarzy uśmiech, który dopisywał mi od rana, to pewnie przez te piękne słońce-pomyślałam. Od razu odpisałam: Jasne, kończę pracę o 17. Do zobaczenia :*
Kiedy tylko przekroczyłam próg hotelu od razu zepsuł mi się humor, było tam gorąco jak w piekle, w dodatku w powietrzu unosił się jakiś przykry zapach, mówiąc konkretnie smród. Po minach personelu widziałam, że im też jakoś nie jest do śmiechu, poszłam do szatni i kiedy otworzyłam torebkę doznałam kolejnego szoku. Byłam pewna, że spakowałam, te pieprzone buty! Ale jednak ich tu nie ma. Przykucnęłam na chwilę pod ścianą opierając głowę o łokcie i próbowałam zebrać myśli, ale szybko się podniosłam, bo usłyszałam, jak na korytarzu pilnie poszukuje mnie szefowa, wyszłam do niej

      - Już jestem, dopiero przyszłam- zwróciłam się do kobiety
      - No nareszcie, czy to jest Twój strój do pracy? - zrobiła zdziwioną minę i spojrzała na moje buty
      - No właśnie mam mały problem, bo zupełnie przez przypadek zapomniałam butów na zmianę. Czy                mogłabym teraz szybko po nie pójść? Mieszkam niedaleko...
     - Zwariowałaś!? Nie ma na to czasu, widzisz jaki jest ruch? I jeszcze ta cholerna wentylacja się zepsuła,          akurat dzisiaj!- pani Holt wymachiwała rękami nieźle zdenerwowana
     - no cóż, trudno. W takim razie idę zająć się gośćmi
     - A i Ronnie! Będziesz musiała zostać dziś po godzinach- był to bardziej rozkaz niż prośba, ale musiałam        się zgodzić
     - Tak, oczywiście- powiedziałam, zaciskając zęby i poszłam roznosić czyste ręczniki.

Spojrzałam tylko na swoje nogi i z niedowierzaniem pokręciłam głową. Po prostu świetnie, mam tu zostać Bóg wie do której godziny, jeszcze do tego ten upał,a no i moje mega wygodne buty. Jeśli to przeżyję, to będzie cud. Gdy zniknęłam z widoku mojej przyłożonej wyciągnęłam telefon i napisałam do Nialla, że nie dam rady się z nim dzisiaj spotkać. Nawet nie czekałam na odpowiedź, bo już musiałam zrobić kolejne zadanie. Byłam tak wściekła, że miłam ochotę stamtąd wybiec i uciec gdzieś przed siebie. Ten dzień był chyba pokutą za moje wszystkie grzechy, nastała w końcu 20 i moja łaskawa szefowa pozwoliła mi już skończyć pracę. Byłam tak zmęczona, że myślałam, że tam skonam. Nie czuję nóg, byle tylko do domu, ale i tak muszę zająć się końmi. O nie! Następnym razem się na takie coś nie zgodzę, może mnie nawet zwolnić. Wyszłam z hotelu, musiałam wyglądać okropnie, cała spocona i wykończona, ktoś stał oparty tyłem o bramę, z kolejnymi krokami dostrzegłam, że to Niall, podeszłam i zatrzymałam się przy nim

    - co Ty robisz? -Zapytałam, bez entuzjazmu
    - o hej Ronnie! Czekam na Ciebie, pomyślałem, że odprowadzę Cię chociaż do domu- chłopak                      uśmiechnął się na mój widok, a ja od razu się zarumieniłam zdając sobie sprawę z mojego                            wyglądu, ale nic już nie mogłam na to poradzić
    - To miło z Twojej strony, dziękuję- podeszłam i pocałowałam go w policzek na przywitanie
    - Wszystko okej? Czemu jesteś przygnębiona?- Niall obdarzył mnie współczującym spojrzeniem
    - Nie, nic nie jest okej. Jestem wykończona. Zapomniałam z domu butów na zmianę, zepsuła się                    wentylacja, przez co jest tam jak w piecu i w dodatku śmierdzi, a oprócz tego szefowa kazała mi zostać        po godzinach, nóg nawet nie czuję- odpowiedziałam spokojnie, a do oczu napłynęły mi łzy.     Ściągnęłam buty i usiadłam opierając się o płot- tak jak mówiłam, całe życie pod górkę
   - No ej! Weź mi się tu nie załamuj, naprawdę mi przykro, że tyle się tu dzisiaj wycierpiałaś. Wystarczyłby        tylko jeden Twój telefon, a zabrałbym Cię stąd, albo chociaż przyniósłbym Ci buty- chłopak ukucnął            przy mnie i powiedział to z czułością w oczach
   - naprawdę? Zrobiłbyś to dla mnie?- na moje usta wstąpił przelotny uśmiech
   - Oczywiście skarbie- Niall wstał i wyciągnął do mnie rękę- no wstawaj księżniczko, chyba nie chcesz             tutaj zostać do rana hm?
    - Nie, no jasne, że nie, ale obawiam się, że nie dam rady dojść do domu- wybuchnęłam                                 niepohamowanym śmiechem
   - To wstań chociaż- podniosłam się, a blondyn wziął mnie na ręce
   - No co Ty? Będziesz mnie cały czas niósł?
   - Na to wychodzi- Niall okręcił się dwa razy dookoła, przez co wtuliłam się w niego mocniej, bo bałam          się, że mogę upaść- to idziemy zanieść moją panią do pałacu
   - jesteś przeuroczym wariatem- uśmiechnęłam się i nie czekając chwili dłużej podniosłam głowę i dobiłam        do jego ust, chłopak się tego nie spodziewał, ale zatrzymał się i odwzajemnił pocałunek, całowałam go          delikatnie rozkoszując się tym, że pozwala mi dominować, znowu poczułam w brzuchu stado motyli. Po        krótkiej chwili oderwałam od niego usta, choć wciąż było mi mało i przywarłam głową do jego klatki-         dobrze jest Cię mieć przy sobie- szepnęłam mu do ucha i spadła na mnie kropla deszczu, później kolejna i     kolejna...
   - Chyba będzie ulewa- Niall zatrzymał się na chwilę i zdjął swoją bluzę, po czym ją na mnie nałożył i                znowu  zapakował mnie na swoje ręce
  -Dziękuję, ale chyba już jest ulewa- chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale w tym momencie niebo przeszył      piorun, a ja pisnęłam na całe miasteczko i jeszcze mocniej przywarłam do chłopaka.
  - Już nie daleko, nie bój się księżniczko. Przy mnie nic Ci nie grozi- miałam ochotę go wyściskać, ma rację,    przy nim czuję się bezpieczna i nie boję się niczego
  - Jestem szczęściarą- powiedziałam niespodziewanie
  - Myślałem, że pechowcem – wyszczerzył zęby, co i u mnie wywołało odruchowy uśmiech
  -teraz jestem szczęściarą, bo poznałam Ciebie- kolejny grzmot, ale tylko się wzdrygnęłam- nie jest Ci            ciężko? Może pójdę sama?
  - A jesteś w stanie? - nie czekając na odpowiedź dodał- no właśnie, więc siedź grzecznie, jesteśmy już           prawie na miejscu

Kiedy w końcu dotarliśmy do domu trzęsłam się z zimna, byłam wściekła, wyczerpana, a zarazem szczęśliwa. Ten chłopak manipuluje moimi uczuciami i chyba nawet nie jest tego świadomy. Działa na mnie jak narkotyk, przy nim zapominam o całym świecie, o wszystkich problemach, doprowadza mnie do euforii i sprawia, że wciąż chcę więcej. Jest moją prywatną heroiną. Osłodził mi ten dzień, nie wiem jak mogę mu się za to wszystko odwdzięczyć. Gorzej tylko, jeśli on chce być po prostu miły, a ja widzę coś czego nie ma. Muszę zapanować nad emocjami, bo mogę się niepotrzebnie rozczarować. Teraz będę czekać na jego ruch, nie mogę mu się narzucać...

   - Mówiłem, że nic Ci się nie stanie? - staliśmy z Niallem w salonie
   - Jak zawsze miałeś rację, chodź poszukamy Ci jakiś suchych rzeczy do ubrania, bo aż z Ciebie kapie-          zmierzwiłam jego mokre włosy i poszliśmy do mojej sypialni
   - może Ty się najpierw przebierz, bo cała się trzęsiesz
   - Spokojnie- wygrzebałam z szafy luźne dresy i szarą koszulkę, należące do taty Lindy i podałam                    blondynowi- tam na końcu korytarza jest łazienka, ja idę zająć się końmi
   - Ty chyba oszalałaś, co najwyżej to możesz pójść wziąć gorącą kąpiel i przebrać się w suche ubrania, a        końmi zajmę się ja- przybrał poważną minę, widać że nic nie poradzą moje negocjacje
   - Ale Niall...
   - Nie dyskutuj ze mną, i szoruj do łazienki- założył mi kosmyk włosów za ucho i pocałował w czoło, po czym wyszedł z domu, a ja poszłam się sobą zająć. Wzięłam długą i relaksującą kąpiel, a nogi omal mi nie odpadły. Już nigdy więcej nie założę szpilek, choćby nie wiem co. Dobrze, że Niallerek poszedł zająć się tymi końmi, bo nie dałabym rady. Marzę już tylko, żeby się położyć i obejrzeć jakiś film. Wyszłam z łazienki, ale Nialla jeszcze nie było, trochę głupio, że odwala za mnie robotę, ale przecież sam chciał. Poszłam do kuchni i postanowiłam zrobić dla nas kolację, chociaż tak mu to wynagrodzę. Doszłam do wniosku, że zrobię naleśniki, mam pyszny dżem i syrop klonowy. Kiedy kończyłam smażyć wrócił Niall i od razu poszedł do łazienki się umyć i przebrać, a ja w tym czasie nakryłam do stołu i zrobiłam kakao.
    - Nie musiałaś tego robić, ja bym Ci pomógł, mogłaś lepiej odpoczywać- powiedział chłopak siadając do      stołu
    - Daj spokój, co Ty się dzisiaj tak ze mną cackasz, nie jestem niepełnosprawna- uśmiechnęłam się do             niego i zabraliśmy się za jedzenie, byłam bardzo głodna
    - no przecież wiem, ale chcę Ci umilić dzień i wynagrodzić tego pecha, co Cię prześladuje
    - To Ci się udało
    - A poza tym, chciałem, żebyś mi zrobiła naleśniki, to był jedyny sposób, musiałem się podlizywać haha-         chłopak już się rozweselił
    - A no oczywiście, czego Ty nie zrobisz dla jedzenia haha
    - ej, no ej. Aż taki łakomy nie jestem- blondyn udał oburzonego, przez co wybuchłam śmiechem
    - przepraszam- i w tym momencie poczułam, jak on mnie kopnął pod stołem
    - Już w porządku- pokazał mi swój cwaniacki uśmiech
    - Kopnąłeś mnie!
    - Nie prawda, niechcący zaczepiłem o Twoją nogę, a to zmienia postać rzeczy
    - Jesteś bezczelny, lepiej jedzmy, a nie gadamy- resztę posiłku dokończyliśmy już w ciszy
  
Zrobiłam nam jeszcze gorącą herbatę z miodem i cytryną i poszliśmy do salonu oglądać film. W telewizji leciała jakaś komedia, więc ją pozostawiliśmy. Niall siedział oparty o kanapę, a ja leżałam głową na jego kolanach, w międzyczasie chłopak głaskał mnie po głowie i bawił się moimi włosami.

      - jak nogi? Dają radę?
      - Nie bardzo, cały czas bolą niemiłosiernie
      - Daj- Niall się wyprostował i wyciągnął rękę
      - Co mam dać?- podniosłam się z jego kolan
      - No nogi, zrobię Ci masaż i może przynieś jakiś zimny krem, bardziej pomoże
      - O jej, jakie to kochane- wróciłam z balsamem do ciała i teraz usiadłam tak, że na jego kolanach                   spoczywały moje stopy
     - I jak księżniczko?
     -  Idealnie mój książę, jesteś najlepszy- dzięki temu masażowi odprężyłam się totalnie
     - To się cieszę
     - Nawet nie wiesz jak ja się cieszę- zamrugałam do niego. Dopiero teraz spojrzałam na okno i                         spostrzegłam, że burza dalej szaleje
     - Chciałem Ci dzisiaj zafundować romantyczny spacer, a wyszedł romantyczny prysznic
     - haha ale mimo wszystko było uroczo
     - Chociaż tyle
     - A a apsik! - moje kichnięcie wywołało nasze uśmiechy
     - na zdrówko
     -Weź mi lepiej szczęścia pożycz
     - a, no tak, na szczęście- usiadłam już prosto opierając głowę o jego ramię
     - dziękuje, przyda się
     - Która jest godzina?
     - Dochodzi 23, idziemy spać?
     - No właśnie myślałem, żeby się do domu zbierać
     - nie ma mowy, żebym Cię wypuściła w taką pogodę i o tak późnej porze-pogroziłam mu palcem
     - czy mi się wydaje, czy te oczy nie przyjmą sprzeciwu?
     - Nope! Zostajesz ze mną na noc, czy tego chcesz, czy nie chłopcze
     - Oh, dobrze dziewczynko- przez chwilę żadne z nas nic nie mówiło
     - To choć, wymyślimy, gdzie by Cię tu położyć
     - Wybieram tą o to kanapę- Niall pogładził ręką mebel, co spowodowało mój uśmiech
     - jesteś pewien? Chcesz tutaj sam spać na dole?
     - Wiesz, najlepiej byłoby mi w Twoim łóżku, ale niestety już zajęte. Chyba, że masz ochotę się zamienić
     - Przykro mi, moje łóżko tylko dla V.I.P- ów kotku
     - szkoda

Poszłam na górę i przyniosłam mu pościel, porozmawialiśmy jeszcze chwilę i położyliśmy się spać

    - To dobranoc Niall, śpij dobrze
    - a buziak w czółko na dobranoc?
    - A no tak- podeszłam i ucałowałam czubek jego głowy
    - To teraz dobrej nocy

Z początku nie mogłam zasnąć, kręciłam się po całym łóżku, żeby znaleźć wygodną pozycję, niestety, to nic nie dawało. Zakryłam poduszką uszy, żeby nie słyszeć deszczu, który rozbija się o szyby. Po jakimś czasie jednak zasnęłam.   

                                       ***Sen****

Byłam z Niallem nad jeziorem, wygłupialiśmy się i pływaliśmy. Siedzieliśmy na brzegu i rozmawialiśmy, kiedy nagle z wody wynurzył się Harry i zaczął wciągać mnie ze sobą do jeziora, próbowałam się bronić, rozglądałam się dookoła, ale Niall zniknął. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa, a Harry głupio się cieszył i powtarzał w kółko” jesteś moja, teraz i na zawsze, nigdy przede mną nie uciekniesz”.
     **************************************************************************   
  Obudziłam się cała spocona była jeszcze noc, próbowałam uspokoić oddech. Jak zawsze podeszłam            do okna, nikogo nie było. Zeszłam na dół się napić. I tak zapowiada się nieprzespana noc. Nalałam              wody do szklanki i upiłam łyk, ręce nadal mi się trzęsły. Pomimo iż wiem, że to tylko sen strasznie się            boję, chciałam usiąść i ochłonąć, kiedy nagle kichnęłam

     - Dlaczego nie śpisz? - w progu stał Niall, a ja podskoczyłam i staranowałam krzesło, serce omal nie              wyskoczyło mi z piersi
     - Oh, Niall!- podbiegłam i wtuliłam się w niego- on... on chciał mnie zabrać
     - Jak zabrać? kto? Chłopak mocno mnie objął i głaskał po plecach
     - Harry, w śnie- powiedziałam ciężko dysząc
     - Spokojnie, to tylko głupi koszmar. Nikt Ciebie nie zabierze, jesteś moja
     - Boję się Niall- spojrzałam mu w oczy
     - Chcesz mi o tym opowiedzieć?
     - Myślę, że tak. Usiądźmy- spoczęłam na jego kolanach i opowiedziałam o swoim życiu, z                              najdrobniejszymi szczegółami. Jeszcze nigdy nikomu tak nie ufałam, a czułam, że jemu mogę i mnie nie          zawiedzie. Powoli się uspokoiłam, lecz z każdy słowem leciały mi łzy, sama nie wiem przez co, czy                przez te wspomnienia, czy może przez Nialla, że jest taki kochany
    - Teraz już jest dobrze, niczego nie musisz się obawiać. Jestem przy Tobie i nie pozwolę nikomu Cię                skrzywdzić. Rozumiesz?- spojrzał mi w oczy, a ja przytaknęłam
     - Dziękuję, za wszystko, co dla mnie robisz- Niall otarł mi łzy, a ja wtuliłam się w jego tors.
     - Nie ma sprawy. Zaprowadzić Cię do sypialni? Musisz się wyspać
     - Tak, połóż się ze mną proszę
     - Oczywiście księżniczko
     - Poszliśmy na górę i położyliśmy się w moim łóżku. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i                     zasnęliśmy objęci, trzymając się za ręce. Resztę nocy przespałam spokojnie.

Hej skarby!<3 I oto jest ten nieszczęsny 6 rozdział:D w następnym tygodniu postaram się dodać następny, ale z góry przepraszam, bo też będzie nudny:c ale na szczęście właśnie naszły mnie plany na kolejny i w mojej głowie wygląda to dość ciekawie, więc zabieram się za pisanie! :P xoxo

sobota, 15 marca 2014

Rozdział V

  • Następnego dnia nie poszłam biegać po parku, a zamiast tego wybrałam się na przejażdżkę koniem. Było tak cudownie, tak dawno tego nie robiłam, jednak nie wyszłam z wprawy. Czas leciał mi błyskawicznie, ale musiałam już wracać, nakarmić resztę zwierzaków, zrobić obiad i zająć się sobą. Właściwie to nie byłam głodna i zastanawiałam się, czy jest sens w gotowaniu dzisiaj, gdy przyszedł sms, poszłam przeczytać. „ Możesz już do nas wpadać, Zayn rozpala właśnie grilla, a mała już o Ciebie wypytuje:) Czekamy, Perrie xx” O kurcze, zupełnie o tym zapomniałam, ale zaraz się szybko ogarnę i do nich lecę. Napisałam jeszcze pytanie o adres i poszłam się przebrać, bo jak na razie cały czas byłam w dresach. Stanęłam przed szafą i tu pojawił się problem. Co z tego, że w dresach mi najwygodniej, jak dzisiaj niedziela, więc trzeba wyglądać elegancko, chociaż trochę. Poszperałam jeszcze w garderobie Lindy i skompletowałam strój. Był odpowiedni.





    Po drodze kupiłam lody i czekoladę dla Julii, nie miałam pojęcia co ze sobą zabrać. Gdy dotarłam pod wyznaczony adres moim oczom ukazał się piękny domek, weszłam tylko na posesję, a już wyszła po mnie Perrie z córką, oni są taką idealną rodziną, aż im zazdroszczę. Weszłyśmy do domu i skierowałyśmy się do kuchni, dokańczałyśmy szaszłyki, kiedy przyszedł Zayn, żeby się przywitać
    -No cześć, to Tobą tak się zachwyca moje dziecko i żona? Haha
    -Chyba mnie z kimś pomyliłeś- uśmiechnęłam się serdecznie i wyciągnęłam rękę- Jestem Ronnie
    -Zayn, miło Cię poznać
    -Ciebie również
    -Okej, to ja wracam do grilla i do Nialla- mulat puścił mi oko
Że co!? Niall też tu jest? To chyba żart... Wszyscy tylko nie on, już nawet lepsze byłyby te baby z warzywniaka. Zapowiadała się taka dobra zabawa, ale już chcę wracać, momentalnie mi się wszystkiego odechciało..

        -Hallo Ronnie tu ziemia- zamachała mi przed oczami Perrie
        -Co jest?- zapytałam, wytrącając się z zamyślenia 
        -No nic, coś się tak zamyśliła?
        -Nic, po prostu coś źle się czuję- skłamałam
        -A co Ci jest? Chcesz jakieś tabletki, do lekarza?
        -Nie, jest okej- zmusiłam się do sztucznego uśmiechu.
       -Ale zostaniesz u nas chociaż parę godzin?- Dziewczyna wydała się zmartwiona
       -To się okaże
       -Zaraz dam Ci witaminkę C i pomoże, co wy wszyscy w takich humorach? Będzie świetnie
       -Czemu wszyscy?
       -Niall, też jakiś przybity. Mówił Ci coś może?
       -Nie, nie rozmawiałam z nim dzisiaj. Bo byłam na koniach
       -Mhm. Musimy się nim zająć hehe
       - okej, pewnie
I nadeszła ta chwila, kiedy weszliśmy do ogrodu, taka niezręczna... Błagam żeby oni tylko nie pokapowali, że między nami coś nie tak, naprawdę nie chce mi się nikomu tego tłumaczyć, tłumaczyć czegoś, czego sama nie rozumiem. Mam mieszane uczucia, z jednej strony jestem na niego wściekła, bo próbował mnie oszukać, w dodatku nie mrugnął przy tym nawet okiem, co jakby potwierdzało, że jest mu to obojętne, z drugiej jednak strony czuję, że przegięłam, bo mogłam przecież spokojnie z nim porozmawiać, dać mu do zrozumienia, że może mi ufać, wtedy rozegralibyśmy to inaczej i ten wieczór na pewno tak by się nie skończył. Wiem, to idiotyczne, sama nie wiem czego chcę. Pierwsze na co zwróciłam uwagę,  kiedy weszłyśmy do ogrodu, to przepraszający wzrok Niall skierowany na mnie. I co ja mam zrobić? Udawać, że wczorajszego wieczoru nie było? Że jest tak jak zawsze? Czy po prostu z nim nie rozmawiać? Nie, to dziecinne, a ja już dawno nie jestem dzieckiem, najwyższy czas się pogodzić. Muszę wybaczyć Niallowi, innego wyjścia nie mam, te oczy na to zasługują i może on też wybaczy mi. Dużo dla mnie zrobił, a ja zachowałam się jak jakaś gówniara. Muszę to teraz jakoś szybko rozegrać, żeby zaraz nie podszedł do mnie i nie chciał rozmawiać na osobności. Czułam, że to trochę dziecinne, taka zabawa w kotka i myszkę, ale musiałam działać, może to mnie nauczy, żeby następnym razem dwa razy pomyśleć zanim się obrażę, albo z czymś wypalę.
        -O hej Nialler. Biegałeś dzisiaj? - wypaliłam na dzieńdobry z uśmiechem na ustach. Zdezorientowany chłopak chwilę nie odpowiadał
        -Y tak, ale inną trasą...- odpowiedział, jakby nie był pewien czy to do niego
        -Może mi ją jutro pokażesz, ja natomiast byłam pojeździć, tak dla odmiany
        -A właśnie... - zaczął chłopak, ale przerwałam mu, niepewna do czego zmierza.
        -Ej Perrie mogę skorzystać z toalety?
        -Tak, jasne. Chodź zaprowadzę Cię

Musiałam coś wymyślić. Gdy tylko zniknęłam za drzwiami łazienki, wyjęłam szybko telefon i napisałam do Nialla: Musimy później pogadać. Przepraszam:)
Zaraz dostałam odpowiedź: Ty nie masz mnie za co przepraszać:*
Wróciłam z powrotem do ogrodu, w o wiele lepszym humorze. Ta wczorajsza kłótnia była zbędna, ale cóż, stało się. Świetnie spędziłam z nimi czas, rozmawialiśmy z Niallem normalnie,ale dało się wyczuć pewien dystans między nami. Zrobiło się już ciemno, więc stwierdziłam, że trzeba wracać.

       -Dzięki za zaproszenie i za świetną zabawę. Będę już lecieć- zwróciłam się do organizatorów
       -To my dziękujemy, że przyszłaś. Trafisz z powrotem do domu? Bo już ciemno. Jak chcesz możesz zostać u nas do jutra- Powiedziała Perrie, jak zwykle kochana i zatroskana, ta dziewczyna ma w sobie tyle czułości
      -Przecież ja ją odprowadzę- wtrącił się Niall
      -O dziękuję Ci
      -Tylko bądźcie grzeczni i nie zapomnij Nialler, żeby wrócić do siebie!-wybuchnął śmiechem uradowany swoją uwagą Zayn, a Perrie obdarzyła go gniewnym spojrzeniem
      -Jaki Ty Malik jesteś powalony. Ciekawe, czy będziesz tak się cieszył, jak Twoja pościel wyląduje w salonie na kanapie? -Żona posłała mu zadziorny uśmiech przez co my z Niallem wybuchliśmy gromkim śmiechem
      -Ej no, w tej sytuacji, to Ty mnie powinnaś bronić, czyż nie?
      -Nie, jak gadasz głupoty, zaraz my zaczniemy Tobie dogadywać, jaka to nasza kanapa jest niewygodna, jak bolą od niej plecy, a pamiętasz jak... -Dziewczyna nie zdążyła dokończyć, bo Zayn uciszył ją dłonią
      -Ani słowa na ten temat- wspomnienie wywołało u niego uśmiech
      -Okeej, to Wy to sobie obgadajcie, a my z Niallem już się zbieramy, jeszcze raz dzięki

Chcieliśmy już wychodzić, gdy przyszła do nas Julia i poprosiła, żebym jej opowiedziała bajkę. Nie mogłam jej odmówić, więc zgodziłam się, nie wiedziałam tylko jaka mogłaby to być historia. W dzieciństwie nikt nie opowiadał mi bajek na dobranoc, ani ja jeszcze nigdy nikomu nie opowiadałam. W sumie, to dobrze, że mała mnie o to poprosiła, zyskałam więcej czasu na zastanowienie się, co mam powiedzieć Niallowi. Naprawdę nie jestem dobra w przepraszaniu, po raz pierwszy zrobiłam coś za co muszę przepraszać. A właściwie to co ja mogę mu powiedzieć? Że jestem głupia? Że jestem jak zwierze wypuszczone z klatki na wolność i dopiero uczę się życia? Że jestem mu wdzięczna, bo mi w tej nauce pomaga? Albo może, że sobie nie radzę w samotności, że tak nie umiem. Ranię ludzi niechcący. Im bardziej się staram, do kogoś zbliżam, tym bardziej robię się podejrzliwa, może jakbym kiedyś zachowywała się tak w stosunku do Harrego moje życie potoczyłoby się inaczej, ale za błędy trzeba płacić, więc mam za swoje. Opowiedziałam Julce jakąś bajeczkę o zwierzętach, pewnie była nudna, bo dziewczynka już słodko śpi, nawet nie zdążyłam dokończyć. Przykryłam ją kołdrą, zgasiłam światło i wyszłam z pokoju. Kiedy zaszłam do salonu Niall cierpliwie na mnie czekał, siedział na kanapie z Zaynem, a ja stałam przez chwilę w progu i na nich parzyłam, ale gdy blondyn się zorientował wstał, pożegnaliśmy się i wyszliśmy. Na początku szliśmy w ciszy, żadne z nas nie potrafiło jej przerwać, w końcu ja zdecydowałam się na ten krok

      -Słuchaj Niall- zaczęłam niepewnie- Strasznie Cię przepraszam, ja wiem, że nie powinnam się wtedy na          Ciebie wściec, ale postaraj się mnie zrozumieć. Moje życie nigdy przedtem nie było idealne, zawsze              mam pod górkę, a gdy już coś zaczyna się układać, ja w mgnieniu oka potrafię to spieprzyć, nie panuję        nad tym, ale się staram...

      -Okej Ronnie, nie musisz mi się tłumaczyć, naprawdę. To ja muszę Cię przeprosić, nie miałem prawa            Cię okłamywać, nawet nie będę mówił dlaczego tak zrobiłem. Czasem po prostu tak się dzieje, że                wypalamy z czymś, co nie jest zamierzone i nie potrafimy tego odkręcić, więc po prostu w to brniemy,          myśląc, że tak będzie najlepiej. Wiem, że nie zasłużyłaś na mój brak zaufania, czy jak to inaczej                    wytłumaczyć

      -racja, ja mam tak ciągle, nigdy nad sobą nie panuję. Z góry przepraszam za moje kolejne wybryki, bo          na pewno niebawem się z nimi spotkasz- poczułam ulgę, po usłyszeniu jego słów. Niall jest inny... inny          niż Harry, inni niż wszyscy. Nie mogę teraz zniszczyć naszej przyjaźni. Moja przeszłość nie będzie już            nigdy stać mi na drodze!

      -Jakoś sobie poradzimy, a co do Lindy, to tak, spotykaliśmy się, nie było to jakieś wielkie uczucie, po            prostu przelotny romans. Wiem, że to głupie, bo w sumie, to my się nawet nie przyjaźniliśmy za bardzo.        Namieszała mi dziewczyna w głowie i na chwilę straciłem rozum, ale ona tak potrafi. Jest jak... jak                syrena! Nie ja jeden się w to wplątałem. Szczerze jestem na siebie wściekły, że pozwoliłem sobie na              taką głupią przygodę.

      -Dzięki, że mi o tym mówisz, ale może skończmy już ten temat co? -Trochę mnie to zaskoczyło, bo nie         spodziewałam się tego po Lindzie, ale cóż, pozory mylą. W ogóle ludzie w tym miasteczku są jacyś               dziwni, każdy ma swój osobny świat

       -Jasne, a widzisz to niebo? Tyle gwiazd...

       - jest niesamowite, wyjątkowa noc- zwróciłam swój wzrok ku górze podziwiając śliczny widok, dalej            krocząc w stronę domu

       - O spójrz! - krzyknął blondyn- spadająca gwiazda, pomyśl szybko życzenie! Chłopak wydał mi się                taki beztroski i zadowolony z życia, mi też w tym momencie było niezmiernie dobrze, wszystko idealnie

        - Pomyślałam, myślisz, że się spełni? - teraz skierowałam wzrok w jego oczy

        -Na pewno, moje właśnie się spełnia- uśmiechnął się do mnie uroczo, a jego niebieskie tęczówki                    wpatrywały się w moje

        -Doprawdy? A o czym pomyślałeś? -Zapytałam uśmiechnięta od ucha do ucha

        - Nie powiem, bo się nie spełni- Niall zamrugał entuzjastycznie

        - haha przecież powiedziałeś, że już się spełnia? - prawie zupełnie odcięłam się od rzeczywistości, teraz           liczyła się tylko ta chwila, która chciałam, żeby trwała wiecznie, żeby wszystkie były takie, do końca             mojego mam nadzieję długiego jeszcze życia.

        - tajemnica:D nie spełniło się całe, więc jestem zobowiązany do poufności- wyszczerzył do mnie swój              idealny, śnieżnobiały uśmiech

         - Proszę, tylko to co już się spełniło, dla mnie? - zrobiłam najsłodsze oczka, jakie tylko potrafiłam, nie mógł mi teraz nie powiedzieć

        - chciałem, żebyś uśmiechnęła się tak słodko, jak tylko Ty potrafisz i żeby ten wieczór był idealny, to              dzięki Tobie tak jest, dziękuję- niespodziewanie Niall przystanął, spojrzał głęboko w moje oczy i                  delikatnie musną wargami mój policzek. Poczułam nagłą falę ciepła . Ruszyliśmy dalej i zdałam sobie               sprawę, że jego ręka delikatnie łapie moją, najpierw niepewnie, a później zacisnął je w mocnym                   uścisku, a ja lekko oparłam głowę o jego ramię. Czułam, że na moje policzki wdarł się rumieniec, ale            było ciemno, więc nikt tego nie zobaczy. Szliśmy teraz w ciszy, nie tej niezręcznej, tej odpowiedniej. Ja          się uśmiechałam i czułam, że on też to robi. Momentalnie zaczęłam sobie wyobrażać swoje życie u                jego boku, ale to wszystko wydawało mi się zbyt nierealne, jednak nie odganiałam tych myśli,                        pogrążyłam się w dalszych rozmyślaniach, gdy spostrzegłam, że jesteśmy już pod moim domem

       -Dziękuję za odprowadzenie- zwróciłam się do Nialla, ale jeszcze nie odeszłam, czekałam na jego ruch

       -Czysta przyjemność- posłał mi czuły uśmiech i kontynuował, a między nami panował wciąż ten sam nieokreślony dla mnie nastój, jakby romantyczny- to był najmilszy wieczór w moim życiu

       - Wiesz Niall... urwałam, ale ponownie zwróciłam się do niego- dziękuję, że pozwoliłeś mi siebie dzisiaj        poznać, że wtajemniczyłeś mnie w swoją historię- powiedziałam cichym głosem, spuszczając głowę, a          blondyn zbliżył się do mnie i ujął w swoje dłonie moją twarz, powoli zaczął zmniejszać dystans między          naszymi twarzami, serce łomotało mi jak oszalałe nasze usta już prawie się zetknęły, lecz odwróciłam            głowę i pocałowałam go w policzek, po czym ruszyłam w kierunku drzwi, on jednak złapał mnie za                rękę, odwróciłam się i popatrzyłam na moją dłoń, a później na niego

      - Chciałem tylko zapytać, o czym Ty pomyślałaś? Jakie życzenie? - jego głos był taki spokojny i                    opanowany

      -Wszystko w swoim czasie Niall- wtuliłam się w jego tors, który pod wpływem mojego uścisku się                rozluźnił- dobranoc

      -śpij słodko- rzucił za nim, zniknęłam w domu.

Weszłam do środka, oparłam się o drzwi i opadłam na podłogę. Siedziałam i zaczęłam wracać myślami do zdarzeń sprzed około godziny. To było niesamowite, nie znałam takiego Nialla, nawet się nie spodziewałam, że on może być kiedyś poważny. Coraz bardziej mnie zaskakuje, a mnie coraz bardziej to cieszy. Na każdą myśl o nim czuję przyjemne łaskotanie w brzuchu, jakie to wspaniałe uczucie. I jeszcze on chciał mnie pocałować, ale nie mogłam na to pozwolić, postanowiłam nie psuć naszej przyjaźni, dlatego wszystko po kolei i z niczym nie będę się spieszyć. Według mnie coś tam zaiskrzyło, ale nie mam pewności, że on też to poczuł. Czas pokaże. Właśnie przypomniałam sobie, że jutro czeka mnie praca, więc szybko wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic, przebrałam się w pidżamę i położyłam się spać. Sen naszedł szybko,w nocy przebudziłam się może ze dwa razy, bo jak zawsze miałam wrażenie, że ktoś chodzi po podwórku, ale kiedy podeszłam do okna i przewertowałam wzrokiem całą posiadłość, zdałam sobie sprawę, że nie ma tam żywego ducha i położyłam się z powrotem spać. Boję się, że nigdy już nie prześpię spokojnie całej nocy, wieczna obawa wciąż powraca w snach, mimo wszystko wierzę, że kiedyś poczuję się dzięki komuś bezpieczna i pozbędę się wszelkich lęków.





       ________________________________________________________________________

No hej kochani<3 obiecany rozdział już dodany:D nie miałam czasu go dodać wcześniej, ale już jest. Może jutro dodam następny, bo nie wiem kiedy znowu znajdę czas:) Nie wiem, co by tu jeszcze napisać, więc może po prostu KOCHAM WAS!!<3