niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział IV

***Miesiąc później***

W końcu dzień wolny. Mam na niego tyle pomysłów, ale na wszystkie braknie mi czasu, więc muszę wybrać najlepszy. Na pierwszy cel obrałam zakupy, bo w lodówce została mi tylko cebula i masło, nie najlepsza perspektywa obiadu. Poszukam jeszcze tych dresów, żebym już nie musiała biegać w Lindy, pewnie nie miałaby nic przeciwko, ale zawsze to lepiej mieć swoje. Postanowiłam jeszcze pozwiedzać trochę miasteczko, rozeznać się gdzie co jest, bo skoro mam tu zabawić na dłużej, nie mogę się gubić na pierwszej, lepszej ścieżce. W warzywniaku od razu zaczęły mnie nagabywać jakieś starsze panie, nie miałam ochoty z nimi rozmawiać, ale nie mogłam być nie miła. Pouśmiechałam się, nawciskałam jakiś kitów i powiedziałam, że się spieszę, po czym czmychnęłam stamtąd i postanowiłam, że więcej nie będę tam robić zakupów, o niee. Trochę wkurzyły mnie tymi wszystkimi pytaniami, więc kupiłam sobie kawę, ciastka i poszłam usiąść i zrelaksować się w parku. Przybiegła do mnie jakaś słodka mała dziewczynka i zapytała, czy może ciastko, bo mama każe jej jeść tylko owoce. Nie znałam jej matki i nie wiedziałam, czy mi za to nie zrobi awantury, ale dałam jej to ciastko, bo mała była urocza, mogła mieć najwyżej 3 latka- pomyślałam i zaraz usłyszałam jak ktoś krzyczy „ Julia masz przechlapane, znowu muszę za Tobą biegać, następnym razem kupimy Ci smycz i będziesz chodzić jak piesek” - blondynka dobiegła do nas zmachana, uśmiechnęła się do mnie i ucałowała córkę w głowę.
  • Przepraszam Cię za nią, zadzwonił do mnie telefon i nawet nie wiem kiedy, a ta łobuziara już zniknęła- skarciła palcem dziewczynkę
  • w porządku, jest urocza i poprawiła mi humor- odpowiedziałam zgodnie z prawdą
  • Tak tylko mówisz. No ładnie Julka i jeszcze zjadłaś pani ciastko- zwróciła się do córki.
  • Przepraszam, pewnie nie powinnam, ale masz cudowną córkę
  • Tak wiem, jest kochana a tak w ogóle jestem Perrie – przedstawiła się dziewczyna
  • Ronnie, miło Was poznać
  • Ciebie również. Co tu tak sama robisz?
  •  Byłam na zakupach i przyszłam odpocząć, mam dzisiaj dzień wolny i się relaksuję
  • Ej czy to nie Ty ostatnimi czasy kumplujesz się z naszym Niallerem ?
  • Można tak powiedzieć, biegamy razem. A dlaczego z Waszym?- Zapytałam zdziwiona
  • A bo Niall, to jest maskota wszystkich mieszkańców, jest niezastąpiony, to dzięki niemu ten zespół w ogóle istniał
  • Tak, Niall jest świetny. A co już nie istnieje?
  • Od Kiedy Linda odeszła, nie ma piosenkarki, a Niall nie chce śpiewać solo, woli gitarę. Więc na razie jakby zawiesili muzykowanie
  • Nie mogą nikogo znaleźć?
  • Cały czas szukają, wciąż mnie namawiają i może nawet bym chciała, ale Zayn, mój mąż się nie zgadza
  • Czemu? Mogłoby być fajnie. Pewnie chce mieć Twój talent tylko dla siebie
  • Nie, to nie o to chodzi. Pomimo że od praktycznie dzieciństwa przyjaźni z Niallem, po wycieku ostatnich plotek nie ufa mu i chyba jest o mnie zazdrosny
  • Jakich plotek? Chyba nic nie słyszałam
  • Oj, serio? Linda odeszła z zespołu między innymi z powodu romansu z Niallem, nie chciała tego ciągnąć, a on chyba za bardzo się zaangażował
  • Pierwsze słyszę, to oni mieli romans?-  zrobiłam wielkie oczy, ta wiadomość mnie zszokowała 
  • Nie mów, że nic nie wiedziałaś, wybrała Paula i zostawiła wszystko, żeby uratować ich miłość. Ona go kocha, z Niallem to była dla niej tylko przygoda, a jak wsłuchasz się za długo w śpiew Nialla, to sama się zakochasz, jak w syrenie- zaśmiała się Perrie
  • Zapamiętam i będę uważać. Trochę szkoda mi Nialla, bo widać, że za nią tęskni
  • Tak, ale ludzie mówią, że postawiłaś go na nogi
  • haha tak na pewno- uśmiechnęłam się. Zauważyłam, że tutaj ludzie bardzo dużo gadają...
  • Tak niestety, to jest wada, ale przyzwyczaisz się do tego, to nieuniknione
  • Na pewno. Miło było Was poznać, muszę już wracać. Do zobaczenia
  • Tak, do zobaczenia koniecznie. A może wpadłabyś do nas jutro wieczorem na grilla, poznałybyśmy się lepiej i w ogóle, co Ty na to?
  • Bardzo dobry pomysł, podam Ci swój numer, to się dokładnie zgadamy

Dokupiłam jeszcze resztę rzeczy i wróciłam do domu, muszę przygotować jedzenie, bo przychodzi wieczorem do mnie Niall, a to jest prawdziwy koneser. Strasznie się cieszę, że poznałam Perrie, bardzo fajna dziewczyna, może uda nam się zaprzyjaźnić i mam też Nialla. Jakie to cudowne uczucie mieć przyjaciół, nie mam pojęcia, jak mogłam tyle czasu żyć z Harrym, teraz dopiero czuję, że żyję. Potrafię czerpać radość nawet z najprostszych czynności. Muszę wymyślić, co przygotuję na kolację, może kurczaka? Albo wiem! Spagethi. Ja je uwielbiam, a Niall to taki śmietniczek, zje wszystko. Jestem ciekawa jakie filmy przyniesie, znając jego, to pewnie jakieś komedie. Kolejny dylemat, co zrobić z sobą? Niby to tylko oglądanie filmów z dobrym kumplem, ale trzeba się ogarnąć. Założyłam leginsy i moją ulubioną niebieską tunikę, kocham to zestawienie. Włosy i tak były krótkie, więc tylko je przeczesałam. Nałożyłam lekki makijaż i gotowe. Nie wyglądałam jakoś nadzwyczajnie, ale też nie tak jak zwykle. Po prostu odpowiednio. I już słyszę pukanie
  • O hej Ronnie dobrze wyglądasz. Przyniosłem wino, pysznee- Niall zaczął się śmiać, jak zwykle nie wiadomo dokładnie z czego
  • Ty też, wchodź- zachęciłam go ręką
  • A co tak pięknie pachnie? Czyżby moje ulubione jedzenie?
  • Jeśli myślisz o spagethi , to tak
  • Jesteś niesamowita, czuję, że to będzie przyjemny wieczór- blondyn puścił mi oko, ukazując przy tym swój powalający uśmiech
Boże, pomyślałam, czy on musi być taki pociągający, nie dziwię się Lindzie, skoro on nawet na mnie tak działa. Nie! Zaraz... O czym ja myślę, działa na mnie jak przyjaciel i tyle, tak sobie będę wmawiać. Naprawdę chcę się z nim tylko przyjaźnić, dam radę.
  • Dobra nie czaruj, tylko mów lepiej jakie masz filmy
  • Jakieś komedie i jeden horror, jest w czym wybierać- Niall ukazał mi wachlarzyk płyt.
  • To horror odpada, bo ja się boję
  • haha Ty się czegoś boisz, nie wierzę- blondyn pokręcił głową
  • Czemu? Boję się wielu rzeczy.
  • Wyglądasz na silną. Ale jak Ty się boisz to nie oglądamy, nie żebym ja się bał, tu chodzi tylko o Ciebie
  • haha wiedziałam
  • że się nie boję- odparł szybko i zdecydowanie
  • Tak tak, idź do salonu,a ja dokończę przygotowywać jedzenie
  • Wolę Ci pomóc
  • Okej, jeśli chcesz.

Zjedliśmy i poszliśmy do salonu włączyć w końcu jakiś film, bo trochę się zagadaliśmy. Usiedliśmy na kanapie
  • Ej ładnie tu masz- rozejrzał się dookoła Niall
  • Też mi się podoba. Nie byłeś tu nigdy wcześniej?
  • Nie, niby czemu?
  • Nie wiem, tak pytam, przyjaźniłeś się przecież z Lindą i mieliście zespół
  • Ale nie miewaliśmy tu prób.Weźmy się lepiej za oglądanie, bo przegadamy cały wieczór
  • Nie my, tylko Ty!
  • Haha no chyba nie! To Ty cały czas nadajesz
  • Odezwał się- obruszyłam się na żarty, ale uśmiech cały czas nie schodził z naszych twarzy
  • o i znowu Ty
  • nie, bo Ty
  • Dobra ogarnij się panie blondyn, nie będę już kpić z Twojej porywającej osobowości

I po tych słowach oberwałam od chłopaka poduszką, ja też nie byłam mu dłużna i on oberwał mocniej. Tak rozpętała się woja. Wygłupialiśmy się jak dzieci, nie spodziewałam się, że potrafię zachowywać się tak beztrosko. Moje dzieciństwo nigdy takie nie było. Matka dyrektorka szkoły, ojciec pan prezes, to i jedyna „ukochana” córcia musiała być poukładana. Ale ja tak nie chciałam, nie potrafiłam taka być. Moi rodzice zawsze uważali się za lepszych od innych. Nie mogłam mieć życia prywatnego, znajomych też oni mi wybierali,a ja zawsze czułam się zwyczajną nastolatką, ale ilekroć próbowałam im to powiedzieć, sprzeciwić się, zawsze kończyło się to awanturą, z czasem prawie w ogóle przestałam z nimi rozmawiać. I tak dobrze, że zawsze miałam po swojemu poukładane w głowie, bo mogłoby mnie już dawno nie być, albo pewnie bym się stoczyła. Oni zawsze powtarzali mi, że chcą dla mnie lepszego życia. Co z tego, że miałam najnowsze gadżety, jak prawie zawsze miałam na nie szlaban. Postanowiłam sobie kiedyś po kolejnej kłótni, że jak skończę osiemnaście lat, to się od nich wyprowadzę, ale zrozumiałam, że nie mam dokąd, bo moi wspaniali rodzice urwali kontakty z całą rodziną, bo jak twierdzą „są nie na naszym poziomie”, dlatego powzięłam inny plan. Oni domyślali się, że mam ich dość, że do nich nie pasuję, dlatego po moich osiemnastych urodzinach pilnowali mnie jeszcze bardziej, ale jak zobaczyli, że stałam się grzeczna i usłuchana, zaczęli mi ufać, a mi właśnie o to chodziło. Po skończeniu szkoły z pięknymi wynikami pozwolili mi pojechać samej na wakacje do Londynu, to właśnie miała być moja szansa na lepsze życie, tam zamierzałam założyć rodzinę i mieszkać do końca. Zmieniłam numer, nawet mnie nie szukali, bo wysłałam im list. Musieli być zaskoczeni, że mają taką wyrodną córkę, w dodatku jedyną. Wcale się nimi nie przejęłam, znalazłam pracę, wynajęłam mieszkanie, zaczęłam wychodzić na miasto i trwała sobie sielanka, dopóki któregoś pięknego dnia nie poznałam w klubie Hazzy. Na początku było wspaniale, po krótkiej znajomości wprowadziłam się do niego, on nie kazał mi pracować, był słodki.... no właśnie był, a później znienawidziłam go jeszcze bardziej niż rodziców, Harry wiedział, że nie mogę do nich wrócić, więc to wykorzystywał, a ja mu na to pozwalałam, do czasu aż zmądrzałam i zaczęłam zbierać pieniądze, na wszelki wypadek, ale kiedy zaczął mnie bić uciekłam też od niego. Teraz jest tak dobrze. Moje rozmyślania przerwał Niall, który rzucił mnie na podłogę i zaczął mnie łaskotać, a ja nienawidzę tego
  • Niall dość! Przestań!- krzyczałam a on był nieugięty, tylko się cieszył
  • A co jeśli nie?
  • Zrobię Ci krzywdę, dorwę Cię kiedyś- próbowałam przybrać poważną minę.
  • Nie obiecuj
  • Pożałujesz tego, zobaczysz!
  • Przeproś ładnie- chłopaka najwyraźniej cieszyła moja złość.
  • Nie mam za co, no weź!
  • Przeroś- nadal się ze mną droczył.
  • No dobra przepraszam
  • haha- wybuchnął jeszcze większym śmiechem.
  • przecież przeprosiłam, skończ!
  • Nie
  • Niall! Idioto, mówię poważnie
  • dobra dobra, nie denerwuj się
  • Jesteś głupi- prychnęłam i się zaśmiałam.
  • A Ty słodka, jak się denerwujesz

Ogarnęliśmy się i włączyliśmy następny film, ten niby horror, ale był tak nudny, że prawie tam zasnęłam. Siedzieliśmy z Niallem przytuleni, przyjaźnimy się, więc to nie było dziwne. Blondyn też wydawał się znudzony filmem, więc postanowiłam to przerwać
  • Może porobimy coś innego, albo włączymy inny film- zaproponowałam.
  • ooo a co masz na myśli?- Chłopak uniósł nieznacznie brwi z tym swoim uśmiechem.
  • Na pewno nie to co Ty
  • ja nie miałem niczego złego, to Ty masz takie myśli
  • Jesteś dzisiaj niemożliwy Niall
  • Ty jesteś kochana, jak zawsze
  • Co Ty tak słodzisz? Z domu Cię wyrzucili, czy jak?- zażartowałam.
  • Po prostu chcę Ci dać do zrozumienia, że dobrze, że jesteś. Ciesze się, że Cię poznałem, bo z kim innym bym się dzisiaj po podłodze tarzał
  • Ktoś by się pewnie znalazł. Nie no, to ja się cieszę, mam z kim biegać i dzięki Tobie łatwiej się tu zaaklimatyzowałam
  • Mówił Ci ktoś już, że jesteś najlepszą przyjaciółką?
  • Nie, ale miło słyszeć
  • A że masz ładne oczy?
  • Jej jakiś Ty poważny, lepiej napijmy się wina, bo może zrobić się śmiesznie
  • Ale już nie ma- Niall pomachał pustą butelką
  • Szkoda, może przejdziemy się do sklepu?
  • Nie ma potrzeby, rodzice Lindy mają dużo w piwnicy, my nawet kiedyś...
  • Co? a skąd Ty to wiesz? Przecież nigdy tu nie byłeś podobno!- zapytałam złośliwie przyłapując chłopaka na kłamstwie.
  • E, a no bo kiedyś mówiła
  • A może widziałeś, jak byłeś u niej. Co? Może znowu zaczniesz zaprzeczać, że się przyjaźniliście- powiedziałam akcentując ostatnie słowo
  • To nie tak, nie kłamałem. Ty nic nie wiesz
  • Tak Ci się tylko wydaje, ja wiem o   wszystkim, nie jestem taka głupia- wysyczałam, czując jak wzbiera we mnie gniew.
  • Niby o czym? Po prostu wiem, że tam jest wino, bo kiedyś mieliśmy tam próby, więc zwróciłem uwagę
  • Mhm próbę czego?
  • No zespołu, Ronnie, o co Co chodzi? Co się stało? Jest dobrze, a Ty nagle wszczynasz awanturę
  • O to, że mnie okłamujesz Niall. Nie obchodzi mnie Twoja przeszłość, bo się tylko kolegujemy, to co tam miałeś, czy masz z Lindą, mam to gdzieś. Ale nie masz prawa mnie oszukiwać i wciskać kitów, skoro starasz się o moje zaufanie. Nienawidzę tego! Najlepiej będzie jak już pójdziesz.
  • Skąd wiesz?
  • Po prostu wiem, chyba zapomniałeś, że nie mieszkasz w metropolii. Zawiodłam się na Tobie, bo myślałam,że jesteś inny
  • Przepraszam, ale...
  • Proszę idź, muszę o tym pomyśleć. Pa Niall
  • Daj mi chociaż wyjaśnić
  • Ale po co? Kim ja dla Ciebie jestem, że chcesz mi to wyjaśniać, mnie to nie obchodzi, zabolało mnie tylko to kłamstwo. Tak zachowują się dzieci, a nie dorośli ludzie! 
  • Przecież było dzisiaj miło, nie wydawało Ci się że dobrze się dogadujemy, proszę- dalej ciągnął.
  • To ja Cię proszę, żegnaj


Jak on może tak kłamać i jednocześnie nazywać się moim przyjacielem. Może za bardzo na niego naskoczyłam, ale rozczarował mnie. Zabolało mnie, to że mi nie ufa. Kłamstwo zawsze prowadzi do zniszczenia. Najpierw mówi mi jakie mam ładne oczy, a później bezczelnie mi w te oczy kłamie. Już kiedyś komuś pozwoliłam sobą manipulować i nie skończyło się to dobrze. Nie powinnam porównywać Nialla do Harrego, bo on się z nim w niczym nie równa. I właśnie w tym momencie poczułam wyrzuty sumienia, tylko czemu? Może on po prostu nie chciał mnie do siebie zrazić? Tylko po co mówił, że nie był nigdy u niej w domu, jak za chwilę wyskakuje, że wiem gdzie jej rodzice mają wino. Jakby tyle nie gadał, to byłoby dobrze, nie wkurzyłby mnie, ja bym go nie wyrzuciła z domu-uśmiechnęłam się na myśl o Niallu, który nadaje jak katarynka, Sama nie wiem już co o tym myśleć, nie powinnam się tak wściekać, ale zabolało mnie to... Mam już dosyć tych przemyśleń, jestem zmęczona...
  ________________________________________________________________________________


Na początku chcę przeprosić za ten rozdział. W pełni zdaję sobie sprawę z tego, że kompletnie mi nie wyszedł. Na prawdę jestem niezadowolona, ale obiecuję, że kolejny będzie lepszy, jest już napisany i czeka, żeby go dodać:) Jestem do przodu z rozdziałami i w dodatku teraz mam ferie, więc mam zamiar napisać więcej. Jeszcze raz przepraszam i dziękuję za wszystko! Kocham Was<3

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział III

                                            

                                                             ** Poniedziałek**

Po raz pierwszy zostałam w tym domu sama. Nie żebym się bała, ale to takie dziwne uczucie, ich wszystkie rzeczy, tutaj jest tak jakby oni wciąż byli. Pokój Alice... najbardziej przygnębiające miejsce, łóżko niezaścielone, dokładnie takie, jakie zostawiła w dniu wyjazdu, niedopity sok w szklance na parapecie, lalki, to wszystko. Nigdy ich nie znałam, a czuję jakby mi ich brakowało, jakbym tęskniła, naprawdę dziwne uczucie. Musieli być naprawdę dobrą rodziną. Dopiero teraz zobaczyłam, że w ogrodzie są zapalone znicze, maskotki, kartki. Trochę jak na cmentarzu... Nie mogę się tu odnaleźć, mam nadzieję, że z czasem to się zmieni. Ten dzień miałam zamiar spędzić z kubkiem gorącej czekolady, oglądać telewizję. Właśnie zdałam sobie sprawę, że od paru dni nie myślałam o Harrym, cudowne uczucie, on dla mnie nie istnieje. Chciałam iść wziąć kąpiel, gdy ktoś zapukał do drzwi.
  • Tak? - zapytałam, gdy moim oczom ukazał się blondyn, o nieziemskich niebieskich oczach.
  • Yyy cześć, zawołasz Lindę?
  • Lindy nie ma- blondyn wydał się zawiedziony
  • Wyszła? Kiedy wróci?
  • Raczej nie prędko- odpowiedziałam. Już wyjechała
  • Jak wyjechała? Dokąd?
  • No do swojego chłopaka, przeprowadziła się do Dublina
  • Żartujesz?
  • Niby czemu miałabym żartować? Odparowałam lekko zażenowana
  • A możesz mi podać jej nowy numer? Bo przypuszczam, że masz
  • Mam, ale nie podam, ponieważ Linda prosiła, żebym nikomu nie dawała
  • Ale mi na pewno by pozwoliła
  • Nie wiem, nie mówiła nic o wyjątkach, więc wybacz
  • Proszę, to bardzo ważne- chłopak wciąż nie dawał za wygraną
  • Muszę już wracać, bo mam włączone żelazko. Przekazać jej coś?
  • Powiedz tylko, że Niall jej szuka
  • Okej, pa
Zamknęłam drzwi, Niall jeszcze chwilę pod nimi stał, po czym odszedł zawiedziony.
Nie miałam pojęcia kim on był, ale widać, że mu zależało, więc postanowiłam zadzwonić do Lindy
  • hallo? Po paru sygnałach usłyszałam głos dziewczyny
  • Hej, tu Ronnie
  • Coś się stało!?
  • Nie nie, wszystko w porządku, tylko ktoś się o Ciebie pytał
  • Tak? A kto taki?
  • Niall
  • Co? rozmawiałaś z nim? miałam wrażenie, że głos Lindy zadrżał 
  • Nie, znaczy tak. Był tu rano, chciał się z Tobą zobaczyć, ale powiedziałam, że wyjechałaś. Później prosił o Twój numer, mówił, że to ważne
  • Chyba mu go nie dałaś?
  • Nie, tak jak obiecałam. Powiedziałam mu tylko, że przekażę Ci, że był i prosi, żebyś się z nim skontaktowała
  • Następnym razem jak przyjdzie, to z nim w ogóle nie rozmawiaj. Powiedz, że przekazałaś mi wszystko i na tym koniec
  • Coś się stało Linda?
  • Nie, skąd, to tylko stary znajomy, ja to załatwię, pewnie mu czegoś nie oddałam, filmy albo coś
  • Poradzisz sobie?
  • No tak, jasne. Dzięki i do usłyszenia. Muszę już kończyć
  • Pa
Dobra, nie wiem co to za akcja, ale na pewno nie chodziło mu o żadne filmy. Jednak nie będę sobie tym głowy zaprzątać, mam swoje problemy. Od jutra zaczynam pracę i trochę się stresuję. Muszę jeszcze zająć się końmi. Chyba dzisiaj pojeżdżę.

**Następnego dnia**
Wstałam szybciej, zajęłam się stadniną, ogarnęłam się. Przed pracą chciałam jeszcze pobiegać, taki piękny dzień. Ubrałam się w dresy, które nie są moje. Znalazłam je w garderobie Lindy, a może jej mamy. Chyba się nie pogniewają. Jak tylko dostanę wypłatę, kupię sobie nowe i te odłożę na miejsce. Najlepsze jest to, że od kiedy tu jestem pierwszy raz wyszłam z domu. Nie mam kompletnie pojęcia, gdzie bym mogła się udać. Postanowiłam więc biegać, tam gdzie mnie nogi poniosą. Trafiłam do parku, chyba tego samego, w którym byłam pierwszego dnia, ale od innej strony, on jest ogromny. Całego na pewno nie przebiegnę. Już mam zadyszkę. Biegłam sobie rozkojarzona, wspominając Londyn, gdy nagle ktoś wybiegł mi zza drzewa i bum. Znalazłam się na ziemi. Kiedy otworzyłam oczy leżał na mnie jakiś chłopak. Podniósł się i pomógł mi wstać. Teraz spostrzegłam, że to Niall. No ładnie, znowu będzie mnie nagabywał o Lili, ale nie będę z nim na ten temat rozmawiać, bo niby kim ja jestem? na pewno nie ich pośrednikiem.
  • Jej strasznie Cię przepraszam. Rozkojarzyłem się, a zazwyczaj tylko ja tu biegam o tej porze, więc niezbyt uważam
  • Okej, ja też się zamyśliłam, mogłam patrzeć uważnie.
  • Czyli zgoda? Uśmiechnął się do mnie uroczo. Zdziwiłam się, że jeszcze nic nie gada o Lindzie, wow
  • Jesteś tutaj nowa? Nigdy wcześniej Cię nie widziałem
  • Tak mieszkam tutaj od zeszłego tygodnia- zdziwił mnie, pijany był, czy co, że mnie nie pamięta, ale okej
  • A gdzie mieszkasz, może jesteśmy sąsiadami?
  • Serio mnie nie kojarzysz?
  • Nie, a powinienem?- chłopak zrobił przestraszoną minę
  • Przecież wczoraj rozmawialiśmy w domu Lindy
  • Aaaa, nie poznałem Cię, przepraszam nie przyjrzałem Ci się
  • W porządku. Jestem Ronnie- przedstawiłam się.
  • Miło poznać. Moje imię znasz. Zamierzasz tu zostać na długo?
  • Zależy, jak się sprawy potoczą, ale na chwilę obecną tak. Nie pytasz o Lindę?- może powiedziałam to zbyt wrednie, a może w ogóle ni powinnam się odzywać, ale zbyt późno ugryzłam się  język, słowa już wypłynęły z moich ust. Ja zawsze muszę coś nie odpowiedniego palnąć eh
  • A dzisiaj wyjątkowo nie- uśmiechnął się szczerze. Rozmawiałem z nią i wszystko załatwiliśmy
  • To dobrze- na całe szczęście nie drąży tego tematu, bo nie wiem co bym zrobiła.
  • Widzę, że Cię to drapie. Kiedyś mieliśmy razem zespół i musiałem z nią obgadać kwestię jej odejścia.
  • Linda była w zespole? odparowałam zaskoczona.
  • Tak, śpiewała. Ludzie ją kochają. Szkoda, że dała sobie spokój. To było dla niej naprawdę ważne, ale cóż
  • Nic mi o tym nie mówiła. Przepraszam, masz może zegarek?
  • Tak- chłopak spojrzał na rękę. Jest 10.20
  • Co!? o rany. Muszę lecieć
  • Gdzie się tak spieszysz?
  • Do pracy, o jedenastej zaczynam, nie mogę się spóźnić pierwszego dnia. Powiesz mi jak najszybciej stąd wrócić do domu?
  • Nie powiem, ale pokażę, chodź- i pobiegliśmy do domu.



Dzień zleciał mi błyskawicznie, trochę narozrabiałam w pracy, bo wpadłam na jednego z gości z kubkiem kawy, ale dał się przeprosić i na szczęście nie narobił mi kłopotów, ale przecież nie byłabym soba, gdybym czegoś nie zepsuła, jestem niezdarą. Po powrocie do domu byłam wykończona, położyłam się na chwilę na kanapie i zasnęłam... Obudziłam się następnego dnia rano, było dosyć wcześnie, ale poszłam się zająć zwierzakami, po powrocie musiałam się jeszcze wykąpać. Później poszłam biegać z Niallem. Umówiliśmy się wczoraj, że będziemy razem biegać, w ten sposób unikniemy wpadania na siebie(słowa blondyna). Dalej oprócz niego i personelu w pracy nie znam nikogo w miasteczku, więc z braku laku jestem skazana na jego towarzystwo, żebym nie umarła z samotności.Zastanawiam się jaki jest, albo był ten ich zespół, muszę go wypytać. Jak ja bym grała w zespole z takim chłopakiem, na pewno bym nie odeszła haha zaśmiałam się z siebie. Niall wydaje się być naprawdę dobrym kumplem, jest takim śmieszkiem, maskotką, która we wszystkim widzi pozytywy. Realista i zarazem optymista. Z nim nie da się nudzić, a tym bardziej być w złym humorze,nawet jakbym chciała trochę polamentować, to nie przy nim. Mam zamiar go lepiej poznać, ciekawe jak to jest przyjaźnić się z facetem...

Dziękuję, że nadal to czytacie. Dziękuję zwłaszcza tym, którzy znają już to opowiadanie, a mimo to zaglądają na tego bloga i pozostawiają swoje opinie<3 Jesteście najlepsze!