niedziela, 26 stycznia 2014

                                                      Rozdział II
*Oczami Ronnie*
Coś ciągnęło mnie do sypialni. Poszłam więc na górę i usiadłam na łóżku. Zaczęłam rozważać wspomnienia, które mnie naszły w piwnicy. Wiedziałam już wtedy, że to ma coś wspólnego z wypadkiem, dlatego nie wiedząc czego mogę się spodziewać po chłopaku, postanowiłam zgrywać potulną, dopóki sobie tego nie poukładam. Zaczęłam intensywnie myśleć. Harry, ręka, krzyki... i teraz jeszcze szafka. Wstałam z łóżka i podeszłam do nocnej szafki, przyglądałam się jej i na kancie dojrzałam jakąś plamę, jakby krew... Coś znowu zaczęło mi się przypominać, tak teraz już wszystko wiem! Nie żadne schody, tylko on kat! Kat który udaje, że wszystko jest okej, zrobił mi krzywdę i wmówił, że to był wypadek. Pamiętam już prawie wszystko, wiem co to za pieniądze miałam schowane w garderobie. On od dawna się nade mną znęcał, dlatego odkładałam każdy grosz, bo chciałam od niego uciec, właśnie w dniu wypadku miałam już plan. Dzięki Bogu, że w odpowiednim momencie odzyskałam pamięć, bo pewnie znowu doszłoby do tragedii, teraz już się od niego uwolnię.

Zabrałam swoje ulubione i najpotrzebniejsze rzeczy, resztę wyrzuciłam do kontenera, nie będzie miał po mnie żadnej pamiątki, zabrałam pieniądze, torebkę i już podążałam w stronę dworca, spieszyłam się, żeby zdążyć wyjechać z miasta, zanim on się zorientuje. Po drodze układałam plan, gdy wrócę do Polski na pewno mnie tam znajdzie, pomyśli pewnie, że uciekałam gdzieś daleko poza Wielką Brytanię, więc wymyśliłam. Mullingar. Małe miasteczko w Irlandii, to będzie jedno z ostatnich miejsc, na które mógłby wpaść jego zdegenerowany mózg. Tam będę bezpieczna. Zaszłam do sklepu, kupiłam, to co było mi potrzebne, później już prosto na dworzec, od razu skierowałam się do toalety. Wyszłam w krótkich blond włosach i ostrym makijażu. Szkoda było mi moich długich kasztanowych włosów, ale nie miałam innego wyjścia. O dziwo wyglądałam nawet nieźle, tylko makijaż do mnie nie pasował, gdyż zazwyczaj maluję tylko rzęsy, ale to tylko tak na chwilę. Skierowałam się do kasy, na szczęście nie było długiej kolejki. Odeszłam zaciskając w ręce bilet. Przez chwilę przeszedł mnie ze strachu zimny dreszcz, ale uświadomiłam sobie, że nigdzie nie będzie już gorzej. Było ciemno, to i lepiej, nikt nie będzie widział mojej twarzy. Wsiadłam, ostatni raz zerknęłam na Londyn i odwróciłam głowę od szyby. Zasnęłam, chciałam się jak najszybciej znaleźć w bezpiecznym miejscu. Obudziłam się, było już dosyć jasno, spostrzegłam, że ludzie zaczynają się zbierać, wyjrzałam za okno i moim oczom ukazał się znak: Mullingar. Cudownie, jesteśmy na miejscu, byłam tak podniecona nowym życiem, tak szczęśliwa, teraz będzie już dobrze. Wysiadłam i na początku nie wiedziałam co z sobą zrobić. Zobaczyłam w oddali jakiś park. Pomimo wczesnej pory dużo ludzi przemieszczało się już po ulicach. Gdy dotarłam na miejsce usiadłam na ławce, wyjęłam z torby laptopa i zaczęłam poszukiwać mieszkania do wynajęcia, później obrałam na cel pracę. Znalazłam ciekawą propozycję domku. Miałabym tam mieszkać i opiekować się stadniną koni, w zamian za to opłacałabym tylko swoje rachunki, nic za wynajem. Wspaniale, jeszcze w dodatku konie, które kocham od dzieciństwa. Tylko Styles nienawidził zwierząt i od kiedy byłam w Londynie nie jeździłam ani razu. Udałam się od razu pod wyznaczony adres. Drzwi otworzyła mi młoda dziewczyna, wyglądała na wykończoną, miała podkrążone oczy, niezmyty makijaż i w ogóle. Wystraszyłam się, że znowu trafiłam do jakieś patologi. Ale w domu nie było nikogo oprócz niej, było w nim ciepło i tak rodzinnie, idealne miejsce, aby się zestarzeć- pomyślałam. Dziewczyna też była bardzo miła, czymś przygnębiona, ale próbowała to ukryć. Po rozmowie z nią wszystko już było jasne, strasznie jej współczuję, moja tragedia jest niczym, w porównaniu z jej.
  • Tak więc jak było napisane w ogłoszeniu miałabyś zajmować się zwierzakami i w ogóle dbać o to wszystko. Płacisz tylko swoje rachunki, dobrze Ci z oczu patrzy, więc nie mam zastrzeżeń, jeśli chcesz to możesz tu zamieszkać nawet od dzisiaj.- Powiedziała Linda.
  • Będę Ci bardzo wdzięczna, bo nie mam co ze sobą zrobić- uśmiechnęłam się. Dziewczyna nie wyglądała na starszą ode mnie, więc to wszystko wydawało mi się trochę dziwne, ale innego wyjścia jak na razie nie miałam.
  • Tak zauważyłam torbę, więc jesteś nowa w miasteczku?
  • Tak, dzisiaj przybyłam z Londynu
  • I nie szkoda Ci było tego pięknego miasta?
  • Potrzebuję po prostu zacząć wszystko od nowa.
  • No to się rozumiemy- dziewczyna posłała mi porozumiewawczy uśmiech. Spodoba Ci się tutaj
  • Mam nadzieję.
  • Zaraz możesz się zadomawiać, tylko że ja tutaj zostaję do końca tygodnia, przez ten czas oprowadzę Cię i wszystko pokażę, muszę mieć pewność, że konie zostaną w dobrych rękach. Później już mnie nie ma, będziemy się kontaktować telefonicznie, lub przez internet.
  • Jasne, okej- nic już nie rozumiałam
  • Pewnie Cię zastanawia, gdzie jadę, dlaczego to zostawiam i tak dalej?
  • Hehe, tylko taka ciekawość, nie musisz mówić naprawdę
  • Ale prędzej czy później i tak się dowiesz, więc...
  • No dobrze, więc zamieniam się w słuch
  • W tym domu mieszkałam od urodzenia z rodzicami i młodszą siostrą Alice, te konie były jej, chorowała na autyzm, a przy nich zachowywała się tak beztrosko, prawie jak normalne dziecko... (Urwała i otarła łzy, ja tylko słuchałam) była taka kochana, najwspanialsze dziecko jakie znałam. Byliśmy naprawdę kochającą się rodziną. Tata był burmistrzem, mama zajmowała się domem. 2 tygodnie temu oni pojechali na weekend za miasto, mamy, a raczej mieliśmy tam domek letniskowy, ja nie pojechałam, bo ten weekend spędzałam ze swoim chłopakiem u niego. W tym domku zawsze coś było nie tak z ogrzewaniem, tata miał się tym zająć, ale jakoś zawsze brakowało mu czasu. W nocy, w przeddzień, gdy mieli wracać wybuchł pożar. Zaczęło się od piwnicy, a oni byli na górze. Telefony też... zresztą to i tak bez znaczenia, bo po prostu się udusili. Wszyscy.
  • Jej Linda, ja ja nie wiem co powiedzieć, to jest naprawdę straszne. Bardzo mi przykro, jak sobie radzisz?

  • No jak widzisz- pokazała na siebie, ocierając łzy. W przyszłym tygodniu jadę do Paula mojego chłopaka, zamieszkam z nim, mieszka w Dublinie, gdyby nie on mnie pewnie też już by nie było.
  • Nie szkoda Ci opuszczać domu?
  • Nie, te wszystkie wspomnienia, zdjęcia, to wszystko przygnębia mnie jeszcze bardziej. Każdy nawet najdrobniejszy szczegół przypomina mi o nich. Na razie nie jestem w stanie tu mieszkać. Może po latach tu wrócę, ale wątpię. Jedno wiem, że nigdy go nie sprzedam, ani jego, ani koni. Wiem, że oni chcieli by, żebym żyła dalej, dlatego muszę być daleko stąd, tylko wtedy mi się to uda.
  • I tak jesteś bardzo silna, ludzie powinni brać z Ciebie przykład, taka tragedia, nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego co czujesz.
  • A Ty?
  • Co ja?
  • Dlaczego tutaj jesteś? Bo to chyba nie jest spełnienie twoich marzeń co?
  • Oj na pewno nie,
Opowiedziałam jej całą historię z Harrym i tak jakoś nawet mi lepiej. Linda pomogła mi też znaleźć pracę. Jestem pomocnicą w hotelu. Nie brzmi najlepiej, ale bardzo ją lubię, ani ciężka, ani jakaś wymagająca. Jak na razie jest świetnie.Tylko ile to szczęście potrwa? wolę się na razie nad tym nie zastanawiać, staram się czerpać przyjemność z każdej chwili, kiedy Linda wyjedzie, zostanę kompletnie sama... Tak, najwyższy czas zacząć nowe życie!




   Dziękuję, za wszystkie komentarze, są bardzo miłe i motywujące<3 Miałam ten rozdział dodać jutro, ale nie jestem pewna, czy znajdę czas, więc pojawia się on dzisiaj. Kocham Was skarby!:*

sobota, 25 stycznia 2014

Opowiadanie - Nowe życie Ronnie rozdział I

  • Przecież to nic nie znaczyło ! Zrozum, że ja kocham tylko Ciebie to była tylko odskocznia ! - powiedział obdarzając mnie gniewnym spojrzeniem
  • Próbowałam zrozumieć już zdecydowanie zbyt wiele razy. Za każdy razem te same kłamstwa, że się zmienisz, że to już ostatni raz … Byłam głupia, tak cholernie głupia wierząc Ci w każde wypowiedziane słowo ! - wykrzyczałam mu w twarz wszystko co leżało mi na sercu
  • Ty szmato ! - uderzył mnie w twarz po czym upadłam uderzając głową w kant szafki nocnej … zasnęłam


    *Nazajutrz *
Obudziła mnie sterylna biel podrażniająca moje źrenice. Obstawa składająca się z trzech lekarzy i niezrozumiałej dla mnie ilości pielęgniarek wprawiła mnie w zakłopotanie i jeszcze ten przeszywający ból i kompletna pustka w głowie. Tylko co się właściwie stało ?
  • Co ja tu robię ?
  • Doznała pani uszkodzenia struktury czaszki
  • Po ludzku ?
  • Przygrzmociła pani głową w ścianę. Co pani pamięta z tamtego zdarzenia ?
  • Chodzi o to, że właśnie nic. Jest już tu może mój chłopak ?
  • Chłopak ? Ten kędzierzawy mężczyzna ?
  • Tak, tak właśnie on. Mógłby pan go zawołać ?
  • Jak sobie pani życzy.
Chwilę później do sali wszedł Harry
  • Harry jak dobrze Cie widzieć. Co się stało ?
  • Nic nie pamiętasz ? - powiedział tak jakby z satysfakcja
  • Nic, kompletnie a powinnam ? - zapytałam unosząc nieznacznie głowę
  • Nie, nie powinnaś.. Jak się czujesz ?
  • Głowa strasznie mnie boli poza tym jest nie najgorzej. Zabierz mnie stąd.
  • Zrobię to najszybciej jak tylko będę mógł – pocałował mnie w czoło po czym wyszedł z sali
*Oczami Harry'ego*
Czyli nic nie pamięta może to nawet i lepiej – rozmyślałem krocząc szpitalnym korytarzem do dyżurki lekarskiej
  • Dzień dobry można ? - zapytałem uchylając drzwi pokoju
  • Tak zapraszam. W czym problem ? - odpowiedział szpakowaty lekarz
  • Przyszedłem w sprawie dziewczyny spod 10. Co tak właściwie się stało ?
  • Doznała uszkodzenia struktury czaszki co skutkowało poważnym wstrząśnieniem mózgu. Sprawa wyglądała poważnie ale teraz jej stan jest już stabilny i myślę, że niedługo wypiszemy ją do domu
  • Dobrze to słyszeć. Dziękuję panu za informację do zobaczenia
  • Do zobaczenia
Opuściłem dyżurkę przeszedłem jeszcze raz koło jej sali uchyliłem drzwi spała. Jak mogłem ją skrzywdzić ? Przeze mnie tu wylądowała. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Skoro straciła pamięć mogę choć spróbować wszystko naprawić. A może tak właśnie miało być ? Może Bóg postanowił dać mi szansę naprawienia wszystkich swoich błędów ?
Na dziś wystarczy już tych rozważań … jestem zmęczony

*Miesiąc później*
Ronnie
Wróciłam ze szpitala, niestety moja amnezja nadal trwa, wiem tylko, że spadłam ze schodów. Dobrze, że Harry był wtedy w domu, mój anioł, boję się nawet pomyśleć co by było gdybym od razu nie trafiła do szpitala.
  •  Ronnie! Gdzie Ty znowu do cholery jesteś!? Krzyczał na cały dom Hazza
  •  Na dole w piwnicy!
  •  Co Ty tu wyprawiasz do cholery!? Rozwścieczony Harry stał już koło mnie
  •  Tak sprzątam, bo bałagan jest, a mi się nudziło i chciałam się na coś przydać. Przepraszam kochanie
  •  A co Cię obchodzi mój bałagan!? Zajmij się lepiej sobą, bo tylko same problemy z Tobą, nic dziwnego, jak sama chodzisz i guza szukasz, a później robisz z siebie niewiniątko
  •  Co Ci się stało Harry!? Nie zrobiłam nic złego, chciałam dobrze, a Ty się na mnie wściekasz za nic! Weź się lepiej uspokój
  • Nie będziesz mi mówiła co mam robić!

Gdy zobaczyłam ten niebezpieczny błysk w jego oczach, dziką furię w pamięci pokazał mi się obraz jego ręki, która leci w moją stronę, później po głowie biło mi się w kółko słowo „ szmato”. Wystraszyłam się, bo nie wiedziałam co to za wspomnienia, chyba żeby...
     -Dobrze przepraszam skarbie, ja na Ciebie po prostu nie zasługuję, będę taka jaką chcesz, żebym była- szybko wtuliłam się w jego sztywny tors, zanim zdążył się zastanowić nad kolejnym krokiem.
    -Dobra, idź na górę i więcej tu nie schodź, ja idę na miasto się zabawić. Pa
Oczami Harrego

Ta niewdzięczna suka znowu przegina, to się kiedyś dla niej źle skończy... Zaraz ! Ogarnij się Styles ! Wrzeszczałem na siebie w myślach. To miała być Twoja szansa. Mam się zmienić. Mam super dziewczynę, której nie szanuję. Totalnie zaskoczyło mnie jej dzisiejsze zachowanie, taka potulna? Może coś sobie przypomniała? Ale nie, na pewno by jakoś zareagowała czy coś. Dobra muszę się wziąć za siebie. Już nigdy nawet na nią nie krzyknę...



 Hej kochani! To jest mój pierwszy blog, więc przepraszam jeśli nie jest taki, jaki powinien. Mam nadzieję, że ktoś to będzie czytał i komentował. Tylko szczerze, chcę wiedzieć co myślicie. Ten rozdział jest krótki, ale jak tylko zobaczę, że są jacyś czytelnicy dodam kolejny. Z góry dziękuję za wasze wsparcie<3 Daria xx